Upały wróciły. Pozamykaliśmy okna i drzwi, by nie wpuszczać gorąca.Niedzielne południe- leżymy sobie milutko, Krystuś odpoczywa po pracach przydomowych. Od 2 weekendów walczy z przednią częścią tarasu. Wygniły deski i konstrukcja-trzeba wymienić. Pracy,co niemiara,więc odpocząć należy. Leżymy zatem,aż tu nagle,przed oknem-koń.
A ściślej pisząc-4 konie z 4 jeźdźcami. Moja kuzynka z mężem Romkiem i znajomymi wracając z Ochab,postanowili wstąpić. By złapać oddech, zażyć nieco ochłody. Koniom wody daj, a ich właścicielom piwko z lodówki. Gość w dom- Bóg w dom. Miła niespodzianka. Na szczęście nie leżałam akurat w toplesie na trawce.
Obraz naszego tarasu sprzed tygodnia i obecny. Jeszcze kamienie wyplewił Krystek.
Po południu mamy gości zapowiedzianych. Emiś z Anią nie przyjeżdżają,jak się spodziewałam na motorze; przed upałem kryją się w klimatyzowanym autku.
Przedstawiam Wam sympatycznych,młodych ludzi:
Czas zleciał tak szybko,że ani się nie obejrzeliśmy,a zaskoczyła nas noc. Jeszcze malowanie tarasu przy świetle księżyca i latarce Emisia.
Już umówiliśmy się na spotkanie jesienią. Młodzież przyjedzie do nas z modrzewiami. Powstanie nowy zagajnik-może wyrosną maślaczki?
Write a comment
Ania (Monday, 31 August 2015 19:32)
No pod modrzewiami są maślaczki, ale trzeba kilka lat odczekać aby ściółka i grzybnia powstała... dziękujemy za gościnę! I mam nadzieję, że spotkamy się już niebawem. Pozdrowionka ;)
Eve (Monday, 31 August 2015 21:37)
Milo mi poznac Anie i Emisia.Dobrze im z oczu patrzy,wiec moze i w realu sie uda:-) A Romki to zawsze lubily sporty extremalne...:-)