Nie wiedziałam o tym dniu... A gdy usłyszałam - w głowie zawrzało! Pojawiło się pełno wspomnień, wzruszeń. I przeogromna chęć napisania o mojej nastoletności. Gorącej, bolącej i innej.
Czy mogę się nazwać dzieckiem ulicy? Uważam, że mam do tego prawo. Bez urazy dla kochających rodziców i cudownego domu rodzinnego... Miałam miłość, opiekę. Mam je do tej pory. Ale wtedy nie miałam zgody na swą słabość, na postęp choroby, na bycie z boku, na litościwy wzrok otoczenia. Życie mojej pierwszej ulicy obserwowałam siedząc na krzesełku. Dzieci jeździły na rowerach i znikały za zakrętem. Grały w paletki, biegały... Ja wstrzymywałam oddech z emocji kibicowania. Połykałam gorzkie łzy czystej dziecięcej złości, zazdrości.
Nigdy nie odnalazłam się w szkolnej społeczności. Na to nie miałam szans przez indywidualne nauczanie. Spotkania klasowe ograniczały się do dwóch odwiedzin -na rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego. Przychodziło wtedy naraz 20-25 osób.Całkowicie mi obcych! To wprawiało mnie w przerażenie i czekałam tylko na to, by już sobie poszli. Wydaje się mi, że oni czekali na to samo.
Rosłam sobie taki dzikusek, odludek. Były próby integrowania mnie z młodzieżą oazową. Ale ciągły brak akceptacji swego wyglądu wywoływał potworny ból, wstyd, skrępowanie. Marzyłam o czapce niewidce, o zapadnięciu się pod ziemię.
Któregoś pięknego dnia natrafiłam na Rozgłośnię Harcerską. Usłyszałam pank rocka, dowiedziałam się o festiwalu w Jarocinie. I po raz pierwszy poczułam potrzebę przebywania wśród ludzi! Właśnie takich odmiennych, zbuntowanych.
Kolorowych i myślących... I tu odsłona mojej drugiej ulicy...
Jeśli macie czas i chęć poczucia klimatu - na YT film Jarocin'85 Piotra Łazarkiewicza.
Zaczęłam wychodzić na spacery z przyjaciółką, która czuła bluesa. Zaczęłam wychodzić do ludzi, poznawać coraz to nowych! Zaczęłam czuć się szczęśliwa. Bo znalazłam się wśród podobnie myślących, czujących i widzących. Bo byłam wśród swoich! Dali mi mnóstwo! Akceptację, opiekę. Dali tę czapkę niewidkę, bo to na nich gapili się przechodnie. Nauczyli mnie śmiać się z głupoty, wypowiadać własne zdanie i chodzić z podniesioną głową. Wydobyli ze mnie śmiałość i szczerość.
To właśnie Oni - Dzieci z brudnej ulicy - zmienili mnie i moje życie!
Z sentymentem wspominam ogniska do rana. Poszukiwanie pustych butelek z Wabikiem w celu sprzedania. Wyjścia do kina z Walusiem, włóczenie po ulicach naszego miasteczka z całą grupą i zajadanie ciepłego chleba prosto z piekarni. Picie taniego wina i robienie ryżowego... Wschody i zachody słońca z Ziyem - bez potrzeby mówienia, bo rozumieliśmy się bez słów. Wymianę kaset magnetofonowych, rozmowy o książkach, które zachwyciły, poezji, która wzruszyła.
Uśmiech pojawia się mi na twarzy, gdy przypomnę sobie Artura, który chcąc rozbawić mnie i 16-kę - tańczy Jezioro Łabędzie. Robi to na konarze leżącym w zamulonym stawku. Po kilku krokach wpada do niego i drogę do domu pokonuje 5m za nami... Albo, gdy biegniemy z Karczmy. Kolega potyka się i wpada mi pod kółka. Wózek staje sztorcem, ja wylatuję z niego jak z procy i gładko ląduję na asfalcie. Bez uszczerbku!
Byłam wytykana, wywoływałam oburzenie szanujących się obywateli. Ale, co mi tam? Wiedziałam, że to słuszna droga. I nigdy, niczego nie żałowałam. Nie wstydziłam się i nie odwracam głowy. Z szacunkiem patrzę na ludzi, a szczególną słabość mam do tych odstających od ogólnie przyjętej normy. Taka git siorka ze mnie :)
,,Dużo bym dał, by przeżyć to znów -
Wehikuł czasu - to byłby cud! ''...
Powiem Wam,że tęsknię za tymi ludźmi i często zastanawiam się kim byliby dziś?
A tym, którzy Ich nie znali momentami zazdroszczę:
Write a comment
Karolina (Thursday, 14 April 2016 16:28)
oj ty niegrzeczna dziewczynko ;)
Eve (Thursday, 14 April 2016 16:33)
Ale fajnie napisane.Swietne wspomnienia i cudne zdjecia.Ja tez uwielbiam moja "ulice" wloczenie sie po miastach,jazde stopem na koncerty i mase przygod...Grzeczna mlodziez miala nudne zycie.My mamy co wspominac:-)
Michał (Thursday, 14 April 2016 16:55)
Fajny ten tekst. Czuć nostalgię za dawnymi czasami - młodością. Twarze niektórych pozacierały się, ale pozostały wspomnienia zdarzeń. I od razu przypomniała mi się Twoja Babcia, która obawiała się że wychodzisz sama z tyloma kawalerami :-)
krolewianka (Thursday, 14 April 2016 18:44)
Wiesz Gosiu, przykleiło mi się zdanie " I nigdy, niczego nie żałowałam". Bo to chyba jest sens dobrego życia...
Emiś (Friday, 15 April 2016 22:52)
Ja niezapomne pierwszego naszego spotkania na zlocie Pod Zaporą twojego pięknego uśmiechu i magicznych słów ... które z resztą słyszę do dziś jak tylko mam przyjemność się z Tobą spotkać ... te magiczne słowa to "podaj mi prosze piwko " + ten śliczny uśmiech i błysk w oku :)
Uwielbiam Cie Gosiu trzymaj się cieplutko :*
Ewa (Saturday, 16 April 2016 14:40)
Super Gosia zawsze czytam a dziś zdecydowałam się o komentarz to co piszesz to sama prawda
Mirek i Zuzia (Sunday, 17 April 2016 20:22)
Gosiu jesteś Wielka w każdym tego słowa znaczeniu.Pozdrawiamy CiE
Alina (Sunday, 24 April 2016 18:09)
Gosiu wspaniale piszesz. Po tych wspominkach serce mi zadrgało.